Łuk

// // Leave a Comment

        Dratwa, kozik oraz metalowe nakrętki. To na początek. Nakrętki znajdziesz w piwnicy. Zejdziesz po schodach sam. Wysiadła żarówka, więc będziesz ostrożny, weź latarkę. Odliczaj do dziewięciu, zaczynając od prawej nogi. Uważaj, ostatni stopień jest o połowę niższy od pozostałych. Na dole skręć w lewo, trzymaj się blisko ściany. Trafisz do wnęki, w której poprzedni właściciel urządził mały warsztat stolarski. W zagłębieniu, koło starego radia, stoi słoik. Rozpoznasz, jest brudny. Potrząśnij nim jak grzechotką. Nie patrz w górę, obudziłeś pająka. Pakuj nakrętki w kieszeń i zmykaj. Pierwszy stopień. Nie zapomnij. Trzema susami dotrzesz na górę.
Gdzie twój nóż? Jak to w górach? Źle, jest ważny. Już dobrze, nie płacz, coś skombinujemy. Nie, nie mam drugiej finki, mam scyzoryk. Nie, nie możesz go dostać. Czekaj, gwizdniemy coś z kuchni.
Pamiętasz leszczynę? Rośnie za torami. Pójdziesz z psem, wdrapiesz się na nasyp i przyłożysz ucho do szyny. Na miejscu odszukasz odrost grubości wskazującego palca. Wypatruj trzech nacięć. Zrobisz łuk. Usiądź, opowiem ci jak.
Teraz już wiesz po co nakrętki? Działają jak grot. Cięciwa będzie z dratwy. Żyłka potrafi skaleczyć. Leszczynowy łuk jest dobry, jeśli napniesz co sił, przeszyjesz  karton. Pilnuj strzał, nie gub.
Robiliśmy pojedynek. Wujek Grzegorz to wymyślił. Wiesz co to pojedynek? Oczywiście, że dawno, byłem taki jak ty. Łuk też był z leszczyny. Ja miałem zdobiony, sam zrobiłem nacięcia. Trzy. Wujek wolał okorować cały. Stoimy obok, stykamy się plecami, zaczynamy odliczać do dziesięciu. Jeden krok, drugi krok, trzeci krok. Przy dziesiątym stajemy twarzą w twarz. Widzieliśmy to na filmie. 
Nie mierz za długo,  zadrży ci w końcu ramię. Wyćwiczysz, zobaczysz. Cel, pudło. Drgniesz, uskoczysz, przegrywasz. Nie bój się, stój.

0 komentarze:

Prześlij komentarz